Ostatnio sporo moknę. Wciąż zapominam parasola i deszcz pada zewsząd i nie wiem już, czy to on pada, czy to mój własny deszcz, który chroni mnie, by nie zapadać się od środka. Tak, jak to przydarzyło się Janowi
Jan
Między Kroplami Deszczu
Był
sobie kraj, w którym często padał deszcz. I żył sobie w tym
kraju Jan Między Kroplami Deszczu. Nazywano go tak, bowiem nigdy nie mókł. Nawet w
największą ulewę. Ale nie zawsze tak było.
Kiedy bowiem Jan
był jeszcze Jankiem, jako dziecko wątłe, wrażliwe i chorowite,
często przychodził do domu przemoczony i nieszczęśliwy. Wpadał w
najgłębsze kałuże i wchodził pod największe gradowe chmury, co
było wystarczającym powodem drwin i kpin ze strony jego
rówieśników. W Janku wzbierała nienawiść: do deszczu i do
kolegów.
I z tej nienawiści,
pewnego dnia zrodził się w chłopcu pomysł na to, by nigdy już
nie zmoknąć i nigdy już nie być obiektem żartów. Znalazł w sobie sposób na
to, by chodzić między kroplami deszczu. Zrazu bawił się tym,
wkrótce jednak uczynił ze swej rzadkiej umiejętności sposób na życie. Nie
tylko sam nie mókł, ale prawdziwym obrzydzeniem napawał go widok
dzieciaków biegających w majowym deszczu, czy psów skulonych pod
razami siekącej ulewy.
Janek
urósł. Jan zbudował dom i ożenił się. Ponieważ nieustannie
suszył wszystkich swoich bliskich, ( miał w domu cały arsenał
ręczników i
suszarek specjalnie dla nich), ich wizyty stawały się coraz
rzadsze, aż w
końcu przestali go w ogóle odwiedzać. Opuściła go także żona.
Przyjaciele, jako dawnego znajomego oglądali go w telewizji, czytali
o
nim w książkach i gazetach, bo Jan Między Kroplami Deszczu był
obiektem nieustannych badań naukowych i dyskusji filozoficznych. Sam
chętnie kreował swój wizerunek i swoje życiowe przekonania, dzięki
którym osiągnął tak niezwykłą moc. Pokazywał się, dyskutował i
nauczał. Kiedyś, niemal przypadkiem a nawet mimochodem, zauważył,
że nikt już do niego nie przychodzi i, że opuściła go żona.
Pochylił
się nad swoim losem i pomyślał, że nikt nie jest w stanie
dorównać mu kroku w jego duchowym rozwoju. Ponieważ był to
rzadki czas, kiedy w jego kraju nie padał deszcz, Jan, na ten okres
postanowił wyruszyć w podróż, by odszukać duchowych mistrzów,
którzy potwierdziliby jego wyjątkowość.
Celem
jego podróży był wiekowy klasztor, którego mury od setek lat
gościły najsławniejszych myślicieli, etyków i filozofów.
Pragnął, by
zaliczyli go do swego grona. Tym samym zapisałby się w dziejach
świata na zawsze.
Wiele
tygodni stał pod bramami, czekając na audiencję.
Miał
okazję pokazać swój upór i władzę nad kroplami deszczu.
Wreszcie
został nagrodzony: bramy klasztoru stanęły otworem i Jan doczekał
się spotkania ze starym mnichem. Długo opowiadał o sobie i o
swej wyjątkowości cierpliwemu starcowi. Po wielu godzinach i ten
przemówił: „ kiedy byłem rośliną, wystawiałem płatki w
stronę wiosennego deszczu i rosłem. Kiedy byłem dzieckiem,
stawiałem pierwsze kroki w ciepłych kałużach czując ziemię. Kiedy byłem
zakochany, całowałem krople gorącego deszczu na piersiach mojej
ukochanej. Kiedy byłem drzewem, walczyłem z wiatrem i jesiennymi
strugami. Czasem wygrywałem tę walkę z żywiołem. Czasem padałem
pod razami dżdżu. Wtedy znów wyrastałem jako roślina i chłonąłem
wiosenny deszcz....” Starzec odszedł. A Jan musiał wrócić do
domu. Nikt nie zaprosił go dalej.
Wkrótce
potem Jan Między Kroplami Deszczu zachorował.
I nikt
nie wiedział, co jest przyczyną jego ciężkiej choroby. I nikt nie
wiedział, jak go uleczyć.
Ktoś
przypomniał sobie o wizycie Jana w klasztorze. Wezwano więc na
pomoc starego mnicha. Zanim jednak wiadomość dotarła do klasztoru
i zanim mnich przybył, Jan zmarł. Starzec nawet nie odpoczął po
długiej podróży. Wszedł do domu Jana, pochylił się nad zmarłym
a następnie
w
milczeniu zapisał jedno zdanie na niewielkiej kartce: „Jan zapadał
się od środka”.
smutne... i pouczające..., interesująca (i w jakiś sposób mimo wszystko zabawna) jest wieloznaczność słów "zapadał się do środka"...
OdpowiedzUsuń