czwartek, 26 maja 2016

BAJKA O RUSZENIU DUPĄ


                                                                  

                                                 SEN MARA....

                                        Czasami sny śnię. Nieczęsto. A z pewnością: nieczęsto takie, które zapamiętuję. To tak, jak z bajkami: piszę, są w danym momencie ważne a potem przysiadają gdzieś we mnie, by co jakiś czas dać znać o sobie.  I ta dzisiejsza właśnie wróciła:


                BAJKA O RUSZENIU DUPĄ


Są takie miejsca w nas, w które wyłaniają się nagle, tak, jak nagle znikają niewytłumaczone. Miejsca, w których z łatwością odczytujemy symbole i sny. Nie wiem, gdzie ich szukać. Może w sercu, może w duszy, a może w umyśle. Każdy z nas ma takie miejsce i każdy zna drogę, która do niego prowadzi. Drogi te są różne: jedne szerokie, inne wąskie, uczęszczane częściej, albo zarośnięte, jak niedostępne leśne ścieżki. Nie wiem, jaka jest Twoja droga…
Kiedyś pewna kobieta opowiadała mi o starej Znachorce, z sąsiedniej wsi, która znała człowieka Widzącego. Z łatwością odczytywał znaki, czasem nawet przewidywał przyszłość. Chętnie odwiedzali go mieszkańcy wioski, prosząc o pomoc. Nie mylił się nigdy. Jeden tylko, jego własny sen nie dawał mu od lat spokoju i Widzący nie mógł znaleźć jego spełnienia. A śnił o skarbie, który schowany jest pod łóżkiem w jego chacie. Kiedy budził się o świcie, brał łopatę i kopał, szukając odpowiedzi na dręczące go pytanie. Mijały lata, rosła dziura pod łóżkiem a z nią niepokój nieodgadnionej wizji. Wreszcie, którejś nocy, Widzącemu przyśnił się inny obraz: torba podróżna, kij wędrowny i sandały. Wstał więc, spakował sakwę i wyruszył w świat. Wiele podróżował, poznawał nowe drogi, zbierał doświadczenia. Po długiej wędrówce wrócił do domu. Zmęczony ułożył się do snu i śnił sen, który nie pojawiał się już od dawna: o skarbie ukrytym pod łóżkiem. Wstał więc, wziął łopatę, odsunął łóżko spod ściany i zaczął kopać w innym miejscu. Już za chwilę usłyszał głuchy dźwięk uderzenia łopaty o drewno wieka, poczuł dreszcz emocji i już za moment wyciągał starą, pozłacaną skrzynię. Pochylił się nad nią, z łatwością otworzył…
A to, co zobaczył samego go zdumiało…

                      


8 komentarzy:

  1. :)... czasem trzeba odejść by wrócić ;)... Ładna bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucyno, tak! Ta właśnie rozumiem tę bajkę. Kiedyś myślałam, że chodzi tylko o inne miejsce "kopania" ;),że po co on się w tę drogę wybrał,teraz właśnie złapanie dystansu w drodze jest dla mnie ważne

      Usuń
  2. uwielbiam te Twoje bajki...

    OdpowiedzUsuń
  3. One dają moc!
    Ruszam swoja i ide działać :)
    dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś, Ty już tyle podziałałaś ostatnio, że pamiętaj o odpoczynku :))))

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. no to idę spać, a nuż się coś przyśni...

    OdpowiedzUsuń