czwartek, 19 maja 2016

ŚWIAT MAI



A gdyby tak otworzyć drzwi ku radości Twoich słów  przestrzennych  Lucyno                                                                  

    Świat Mai zawierał się w czterech ścianach jej pokoju. Pod kolorową ścianą stało metalowe łóżko, przy każdym poruszeniu grające dźwięcznie melodią sprężyn, (a, że nocny świat Mai przepełniony był tak samo barwnie, jak każdy dzień jej życia, wygrywane melodie składały się na całe gwiezdne kantaty). Przez środek podłogi przejeżdżał tramwaj: największą jego uciążliwością było to, że często się spóźniał i wówczas Maja musiała korzystać z żółtej taksówki czekającej cierpliwie na postoju tuż obok przystanku. Taksówka była w tak oczywisty sposób wpisana w krajobraz pokoju, jak oczywistym było to, że tramwaj spóźni się wówczas, gdy Mai najbardziej zależało na czasie. A na czasie Mai zależało bardzo. Nie najbardziej wprawdzie, ale wystarczająco, by Maja każdego ranka biegała w popłochu, buszując w głębokich szafach, których nigdy nie zdążyła zamknąć przed wyjściem. Czasem zamyślała się nad jakąś sukienką, albo zwiewną apaszką, które nie pasując już do niczego, (a szczególnie do mijającego czasu), przynosiły wspomnienie tak ważne, że Maja zatrzymywała je i znów czuła się spóźniona, tym samym zmuszając się do pośpiechu. Maja nigdy nie sprzątała swoich szaf, jakby bała się, że utraci wspomnienia, albo, że nie będzie już musiała się spieszyć, (a co wówczas będzie miała zamiast pośpiechu - nie wiedziała). Zupełnie inaczej wyglądały wnętrza szafek i szuflad, których w pokoju Mai było sporo. Rozciągały się na sporej przestrzeni pomiędzy aneksem kuchennym a szóstą po południu. Każdy przedmiot miał tu swoje miejsce, każdy był czysty i każdy czuł się potrzebny. Maja często otwierała swoje szafki i szuflady, korzystając z ich zawartości, zabierając coś na drogę, do pracy, do przyjaciół, (choć uważny obserwator mógłby zauważyć, że niektóre szafki były szczelnie zamknięte). W ciągu dnia pokój Mai był tak barwny, jak Ona: grał pachnącym światłocieniem zmieszanym ze zgiełkiem rozmów, muzyki, uderzeń klawiatury i tramwajowych dzwonków. Kiedy zapadał się deszczem, Maja rozkładała wielkie parasole i garnki, do których łapała deszczówkę a potem do sucha wycierała kałuże. Kiedy latem było zbyt gorąco, chłodziła się kroplistym chłodem spod prysznica. Mrozy spędzała pod grubą pierzyną, wychodząc z łóżka w ostatniej chwili. Wiosnę poznawała po okruchach błota schnącego na dywanie i po trawie rosnącej pomiędzy deskami podłogi.
Pokój Mai zmieniał się po szóstej. Już po zachodzie słońca wszystko zaczynało wyglądać inaczej. Pomiędzy pawlaczem a nogami stołu milkła ruchliwa dotąd ulica, robotnicy ubierali czyste spodnie, zostawiali plastikowe kubki i niedopałki papierosów, by iść do kina ze swoimi żonami a Maja ze strachem zerkała na te szafki, których wciąż nie mogła otworzyć. Wtedy wypełniała pokój planami, wierszami i spacerem.
W pokoju Mai było łóżko, stół, aneks kuchenny, szafy, szafki, ulica, przystanek, taksówka i…drzwi. Maja coraz częściej siadała pod nimi, zastanawiając się, co jest po ich drugiej stronie. Znała każde pęknięcie lakieru na gładkiej powierzchni drzwi i znała swoją ciekawość, kiedy przykładała ucho do ich chłodnej tajemnicy. Kiedy była cierpliwa, otwierała się niewielka klapka mieszcząca się w dolnej części i do pokoju wpadał zawiany szczur a kiedy była cierpliwa jeszcze bardziej, z tamtej strony wpychał się do jej świata tłusty królik, ledwo mieszczący się w przestrzeni niewielkiego przejścia. Maja zawsze wypytywała tych dziwnych przybyszów, skąd przychodzą i co jest po tamtej stronie drzwi. Wtedy szczur opowiadał o labiryncie podziemnych kanałów i rozkoszach nocnego życia a królik o smaku marchewki rosnącej na rozległych, ogrzanych słońcem polach. Ostatecznie zawsze te opowieści kończyły się kłótnią szczura i królika a zniecierpliwiona Maja usiłowała przepchnąć się przez klapkę na drugą stronę. Bezskutecznie. Ku złośliwemu zadowoleniu królika, który kiedyś, aby podkreślić, że Maja ZDECYDOWANIE nie zmieści się w klapce, zapytał, dlaczego nigdy nie nacisnęła klamki, (Maja odczytała to jako wyjątkową nieuprzejmość). Bo Maja bała się, że kiedy naciśnie klamkę, to drzwi okażą się zamknięte. Jednak, w obliczu tak wprost zadanego pytania, nie pozostało jej nic innego, jak nacisnąć chłodny metal klamki. Drzwi uchyliły się bez oporu. Nie mogę nawet wspomnieć o jakimś niepokojącym skrzypnięciu. Po prostu: zostały przez Maję otwarte.
Maja weszła na drugą stronę z zamkniętymi oczyma. Nie wiedziała, czego ma się spodziewać: ciemności szczurzych kanałów, czy zapachu pól marchewkowych. Tymczasem poczuła pod stopami rześką rosę otuloną zielonością ogrzanej słońcem trawy. Uniosła powieki i usłyszała miękkie dźwięki budzącej się łąki i cień szumu pobliskiego lasu. Kiedy wsłuchała się w ten obraz, otaczające ją kolory nabrały kształtów, które mogła dostrzec wyraźnie: źdźbła trawy, pąki kwiatów otwierające się do nieba, ruch motylich skrzydeł ucieszonych lotem. Kiedy zamykała oczy, mogła tylko widzieć, kiedy je otwierała, mogła tylko słyszeć. Poczuła się zdezorientowana i właśnie, kiedy chciała się wycofać, dostrzegła ptaka, który wyglądał na zadomowionego tu.
Zapytała go więc – „czy istnieję, co jest prawdą?”.
Ptak nie wydawał się być zdziwiony pytaniem – „a co CHCIAŁABYŚ, żeby było prawdą?”
Maja nigdy wcześniej nie pomyślała w ten sposób. Zaczęła więc w rytm oddechu otwierać i zamykać powieki. Z wolna wszystko to, co było zadziwieniem stawało się jej prawdą. Oswajała świat, w którym się znalazła, a kiedy ruszyła przed siebie poczuła wiatr, który ciepłym dotykiem nazywał każde miejsce na jej ciele. Była tam już wystarczająco długo, by móc wrócić do swojego pokoju.
Ranek obudził ją drżeniem podłogi, przez którą odjeżdżał pierwszy tramwaj.
W pokoju Mai jest łóżko, stół, aneks kuchenny, szafy, szafki, ulica, przystanek, taksówka i otwarte drzwi.
Szczur i królik kłócą się za każdym razem, kiedy zastanawiają się, co Maja za nimi widzi.




5 komentarzy:

  1. Piękne :). Dziękuję :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne,ale wyjątkowo smutne. Przez chwilkę ucieszyłam się z otwarcia drzwi i wyjścia Mai... a potem takie bolesne przebudzenie... Tyrpnęło mną, bo często uciekam w senne marzenia,by wytrzymać siedzenie w 4 ścianach...

    zanikowa gosia

    OdpowiedzUsuń
  4. bolesne? Za drzwiami Mai jest wszystko, czego dusza zapragnie. Tylko każdy ma tam swój świat. Inny szczur, inny królik, inny Gosia :)

    OdpowiedzUsuń