A gdyby tak otworzyć drzwi ku radości Twoich słów przestrzennych Lucyno
Świat
Mai zawierał się w czterech ścianach jej pokoju. Pod kolorową
ścianą stało metalowe łóżko, przy każdym poruszeniu grające
dźwięcznie melodią sprężyn, (a, że nocny świat Mai
przepełniony był tak samo barwnie, jak każdy dzień jej życia,
wygrywane melodie składały się na całe gwiezdne kantaty). Przez
środek podłogi przejeżdżał tramwaj: największą jego
uciążliwością było to, że często się spóźniał i wówczas
Maja musiała korzystać z żółtej taksówki czekającej cierpliwie
na postoju tuż obok przystanku. Taksówka była w tak oczywisty
sposób wpisana w krajobraz pokoju, jak oczywistym było to, że
tramwaj spóźni się wówczas, gdy Mai najbardziej zależało na
czasie. A na czasie Mai zależało bardzo. Nie najbardziej wprawdzie,
ale wystarczająco, by Maja każdego ranka biegała w popłochu,
buszując w głębokich szafach, których nigdy nie zdążyła
zamknąć przed wyjściem. Czasem zamyślała się nad jakąś
sukienką, albo zwiewną apaszką, które nie pasując już do
niczego, (a szczególnie do mijającego czasu), przynosiły
wspomnienie tak ważne, że Maja zatrzymywała je i znów czuła się
spóźniona, tym samym zmuszając się do pośpiechu. Maja nigdy nie
sprzątała swoich szaf, jakby bała się, że utraci wspomnienia,
albo, że nie będzie już musiała się spieszyć, (a co wówczas
będzie miała zamiast pośpiechu - nie wiedziała). Zupełnie
inaczej wyglądały wnętrza szafek i szuflad, których w pokoju Mai
było sporo. Rozciągały się na sporej przestrzeni pomiędzy
aneksem kuchennym a szóstą po południu. Każdy przedmiot miał tu
swoje miejsce, każdy był czysty i każdy czuł się potrzebny. Maja
często otwierała swoje szafki i szuflady, korzystając z ich
zawartości, zabierając coś na drogę, do pracy, do przyjaciół,
(choć uważny obserwator mógłby zauważyć, że niektóre szafki
były szczelnie zamknięte). W ciągu dnia pokój Mai był tak
barwny, jak Ona: grał pachnącym światłocieniem zmieszanym ze
zgiełkiem rozmów, muzyki, uderzeń klawiatury i tramwajowych
dzwonków. Kiedy zapadał się deszczem, Maja rozkładała wielkie
parasole i garnki, do których łapała deszczówkę a potem do sucha
wycierała kałuże. Kiedy latem było zbyt gorąco, chłodziła się
kroplistym chłodem spod prysznica. Mrozy spędzała pod grubą
pierzyną, wychodząc z łóżka w ostatniej chwili. Wiosnę
poznawała po okruchach błota schnącego na dywanie i po trawie
rosnącej pomiędzy deskami podłogi.
Pokój
Mai zmieniał się po szóstej. Już po zachodzie słońca wszystko
zaczynało wyglądać inaczej. Pomiędzy pawlaczem a nogami stołu
milkła ruchliwa dotąd ulica, robotnicy ubierali czyste spodnie,
zostawiali plastikowe kubki i niedopałki papierosów, by iść do
kina ze swoimi żonami a Maja ze strachem zerkała na te szafki,
których wciąż nie mogła otworzyć. Wtedy wypełniała pokój
planami, wierszami i spacerem.
W
pokoju Mai było łóżko, stół, aneks kuchenny, szafy, szafki,
ulica, przystanek, taksówka i…drzwi. Maja coraz częściej siadała
pod nimi, zastanawiając się, co jest po ich drugiej stronie. Znała
każde pęknięcie lakieru na gładkiej powierzchni drzwi i znała
swoją ciekawość, kiedy przykładała ucho do ich chłodnej
tajemnicy. Kiedy była cierpliwa, otwierała się niewielka klapka
mieszcząca się w dolnej części i do pokoju wpadał zawiany szczur
a kiedy była cierpliwa jeszcze bardziej, z tamtej strony wpychał
się do jej świata tłusty królik, ledwo mieszczący się w
przestrzeni niewielkiego przejścia. Maja zawsze wypytywała tych
dziwnych przybyszów, skąd przychodzą i co jest po tamtej stronie
drzwi. Wtedy szczur opowiadał o labiryncie podziemnych kanałów i
rozkoszach nocnego życia a królik o smaku marchewki rosnącej na
rozległych, ogrzanych słońcem polach. Ostatecznie zawsze te
opowieści kończyły się kłótnią szczura i królika a
zniecierpliwiona Maja usiłowała przepchnąć się przez klapkę na
drugą stronę. Bezskutecznie. Ku złośliwemu zadowoleniu królika,
który kiedyś, aby podkreślić, że Maja ZDECYDOWANIE nie zmieści
się w klapce, zapytał, dlaczego nigdy nie nacisnęła klamki, (Maja
odczytała to jako wyjątkową nieuprzejmość). Bo Maja bała się,
że kiedy naciśnie klamkę, to drzwi okażą się zamknięte.
Jednak, w obliczu tak wprost zadanego pytania, nie pozostało jej nic
innego, jak nacisnąć chłodny metal klamki. Drzwi uchyliły się
bez oporu. Nie mogę nawet wspomnieć o jakimś niepokojącym
skrzypnięciu. Po prostu: zostały przez Maję otwarte.
Maja
weszła na drugą stronę z zamkniętymi oczyma. Nie wiedziała,
czego ma się spodziewać: ciemności szczurzych kanałów, czy
zapachu pól marchewkowych. Tymczasem poczuła pod stopami rześką
rosę otuloną zielonością ogrzanej słońcem trawy. Uniosła
powieki i usłyszała miękkie dźwięki budzącej się łąki i cień
szumu pobliskiego lasu. Kiedy wsłuchała się w ten obraz,
otaczające ją kolory nabrały kształtów, które mogła dostrzec
wyraźnie: źdźbła trawy, pąki kwiatów otwierające się do
nieba, ruch motylich skrzydeł ucieszonych lotem. Kiedy zamykała
oczy, mogła tylko widzieć, kiedy je otwierała, mogła tylko
słyszeć. Poczuła się zdezorientowana i właśnie, kiedy chciała
się wycofać, dostrzegła ptaka, który wyglądał na zadomowionego
tu.
Zapytała go więc – „czy istnieję, co jest prawdą?”.
Zapytała go więc – „czy istnieję, co jest prawdą?”.
Ptak
nie wydawał się być zdziwiony pytaniem – „a co CHCIAŁABYŚ,
żeby było prawdą?”
Maja
nigdy wcześniej nie pomyślała w ten sposób. Zaczęła więc w
rytm oddechu otwierać i zamykać powieki. Z wolna wszystko to, co
było zadziwieniem stawało się jej prawdą. Oswajała świat, w
którym się znalazła, a kiedy ruszyła przed siebie poczuła wiatr,
który ciepłym dotykiem nazywał każde miejsce na jej ciele. Była
tam już wystarczająco długo, by móc wrócić do swojego pokoju.
Ranek
obudził ją drżeniem podłogi, przez którą odjeżdżał pierwszy
tramwaj.
W
pokoju Mai jest łóżko, stół, aneks kuchenny, szafy, szafki,
ulica, przystanek, taksówka i otwarte drzwi.
Szczur
i królik kłócą się za każdym razem, kiedy zastanawiają się,
co Maja za nimi widzi.
Piękne :). Dziękuję :D.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne,ale wyjątkowo smutne. Przez chwilkę ucieszyłam się z otwarcia drzwi i wyjścia Mai... a potem takie bolesne przebudzenie... Tyrpnęło mną, bo często uciekam w senne marzenia,by wytrzymać siedzenie w 4 ścianach...
OdpowiedzUsuńzanikowa gosia
bolesne? Za drzwiami Mai jest wszystko, czego dusza zapragnie. Tylko każdy ma tam swój świat. Inny szczur, inny królik, inny Gosia :)
OdpowiedzUsuńCudowna perełka!
OdpowiedzUsuń