W KONTEKŚCIE ZMIAN
Zmiany rosną w nas na różne sposoby. Czasem nie dają spać, obijając się o poduszkę i grając na sprężynach materaca, czasem zaskakują i nie dają wyboru a niekiedy wyskakują, jak diabeł z pudełka i wszystko staje na głowie. Mam wrażenie, że i mnie dopadły i potknęłam się o korzenie Być Może Magicznego Drzewa...
Zmiany rosną w nas na różne sposoby. Czasem nie dają spać, obijając się o poduszkę i grając na sprężynach materaca, czasem zaskakują i nie dają wyboru a niekiedy wyskakują, jak diabeł z pudełka i wszystko staje na głowie. Mam wrażenie, że i mnie dopadły i potknęłam się o korzenie Być Może Magicznego Drzewa...
O TRZYGŁOWYM SMOKU OPOWIEŚĆ
Jest takie miejsce, o którego
istnieniu wiedzą tylko nieliczni a i oni nie znają przejść
tajemnych i zaklęć prostujących zawiłe ścieżki, które prowadzą
tam: do Wioski Bajek. Miejsce to powstało bardzo dawno temu i dziś
nikt już nie pamięta, czyj to był pomysł, by po trudach pracy
bajkowe postaci mogły zamieszkać w zwykłych domach i pożyć
trochę zwykłym ludzkim życiem. Kto chce żyć w Bajkowej Wiosce
zobowiązany jest do przestrzegania podstawowej zasady: nie wolno mu
używać swej czarodziejskiej mocy, ani wykorzystywać informacji,
które mogłyby zostać użyte przeciwko komukolwiek zamieszkującemu
to miejsce. Codziennie więc spotykają się tam, pośród zieleni
grającej śpiewem ptaków: czarownice, królewny, krasnoludki,
rycerze, trolle, książęta, macochy, sieroty i królowie. Gdybyś
mógł ich teraz wszystkich zobaczyć, zdziwiłby Cię zapewne
radosny śmiech księżniczek plotkujących z wiedźmami o
najnowszych trendach mody, obraz smoków i rycerzy wspólnie
ćwiczących na siłowni, czy też śpiew siedmiu Krasnoludków,
dobiegający z piwnego pubu pod „Przemienioną Ropuchą”…
Zawiązywały się tam od wieków
przyjaźnie, związki małżeńskie i przelotne znajomości. Żyły
tam ciche myszki pod miotłą i barwni bohaterowie wspólnych
wieczorów. Jednym z nich był Trzygłowy Smok. Jak sama nazwa
wskazuje, smok miał tę przewagę nad zwykłym smoczym rodem, że
Matka Natura obdarzyła go hojnie trzema głowami. Jednak Jej dzieło,
czy to z przypadku, czy też z pewnej przypisanej jej przebiegłości,
zdawało się być niedoskonałe w zderzeniu z codziennym życiem.
Każda bowiem smocza głowa była inna, pragnęła czego innego.
Myślała inaczej i inaczej postrzegała świat. Smok nieustannie
gadał sam ze sobą, kłócąc się, polemizując, dogryzając sobie
złośliwie. Uciążliwym był także w towarzystwie: w zależności
od tego, która głowa wiodła prym, zmieniał się nastrój smoka i
jego znajomych.
Pierwsza głowa zawsze domagała się
posłuchu, była rozemocjonowana i zawsze zwracała na siebie uwagę
innych, wyrażając swoje zdanie, racje i pragnienia. Potrafiła
zająć sobą cały wieczór nie dopuszczając innych do głosu.
Druga głowa wsłuchiwała się
uważnie w każde słowo, westchnienie i pragnienie interlokutorów.
Podczas najlepszej zabawy smok wybiegał naprzeciw pragnieniom innych
i, kiedy wszyscy bawili się świetnie, on zastanawiał się, czy
zdąży odholować wszystkich na czas do domu, tak, jak obiecał ich
żonom i matkom (bardzo często nie mógł zdążyć, bo zbyt wielu
brał na swoje barki i wtedy żony oraz matki wylewały swoje żale
na niego. Przyjmował te pretensje potulnie a potem, roniąc łzę
nad ich niesprawiedliwością, obrażał się na wszystkich do
następnego razu).
Trzecia głowa, obserwując z pewnej
odległości, uważnie przyglądała się światu. Radościom i
smutkom, miłości i nienawiści, uśmiechom i łzom. Nikt nie był
wówczas pewien, co myśli sobie taka głowa. Wielu czuło się
nieswojo, jakby na celowniku. Trudno było pokochać taką głowę i
nie sposób zobaczyć, czy taka głowa kochać potrafi, czy potrafi
towarzyszyć smutkom, radościom, albo i zwykłej zabawie, (takie
zabawy kończyły się zresztą dość szybko i znajomi z kwaśnymi
minami umawiali się na przyszły tydzień po robocie).
Jakoś jednak trzeba było znieść
uciążliwego towarzysza w imię urokliwego spokoju i zawartej przed
wiekami umowy. I dopóki wszyscy przestrzegali tego niepisanego prawa
do spokojnego życia, żyło się Bajkowym Postaciom w Bajkowej
Wiosce dobrze i przyjemnie. Pewnego dnia jednak przybył tam Zły
Czarnoksiężnik, który nie tylko wykupił najlepsze tereny,
wywłaszczając z ziemi jej prawowitych mieszkańców, ale nie
zamierzał także liczyć się z jakimikolwiek prawami czy umowami.
Czarował, niszczył, burzył, rzucał zaklęcia i gromy, aż
zapanował nad wioską. Wówczas to mieszkańcy postanowili stanąć
w obronie swoich domów. Ale nie mogli się porozumieć, w jaki
sposób pokonać Złego Czarnoksiężnika. Podzielili się na trzy
grupy trzech racji: jedna chciała wykurzyć napastnika i ruszyła
nań z widłami pochodniami i krzykiem, (Zły Czarnoksiężnik z
radością pogrążył krzykaczy jednym gromem swej różdżki),
druga grupa chciała zrozumieć powody jego zachowania i wydelegowała
doń Wróżkę Freudkę, (Zły Czarnoksiężnik z radością
wykorzystał urokliwą naiwność), trzecia zaś postanowiła
spakować swoje rzeczy i przeczekać tę trudną sytuację poza
granicami Wioski, (Zły Czarnoksiężnik z radością zajął ich
domy).
Jedynie trzygłowy smok nie wiedział
co zrobić, po której stronie się opowiedzieć. Jego głowy kłóciły
się jak nigdy dotąd i każda udowadniała swoją rację. I kiedy
tak miotał się na rozstaju dróg, potknął się nagle o korzenie
Być Może Magicznego Drzewa i runął na ziemię. W tej sytuacji
Głowom trudno było utrzymać się w pionie i zaplątały się łby
w supeł iście gordyjski. Aby wybrnąć z tej sytuacji Smok uważnie
rozplątywał się krok po kroku. I po raz pierwszy doświadczył
uczucia dotąd nieznanego: głowy zmieniały swoje położenie, co
rusz znajdując się na miejscu innej i poznając jej punkt widzenia.
I po raz pierwszy smok poczuł się wreszcie spokojny i spójny.
Usiadł więc pod Być Może Magicznym Drzewem i skorzystał
świadomie z tej nowo nabytej umiejętności. Wreszcie znalazł
sposób na rozwiązanie problemu Bajkowej Wioski…
Gdybyś mógł zobaczyć teraz
mieszkańców Bajkowej Wioski, pewnie zdziwiłby cię widok osób i
spraw, które wróciły do normalności. Bajkowe Postaci znów
zamieszkały w swoich domach i wypoczywają tam po trudach bajecznej
pracy. Smok zasiada na czele wioskowej Rady Starszych, a Zły
Czarnoksiężnik, w każdą sobotę, daje przed publicznością
popisy swych umiejętności, przeganiając sprzed bram wioski Strzygi
i Chochoły.
A Matka Natura…chyba znów coś
kombinuje…
W każdym z nas plączą się te 3 głowy, albo kołacze 7 serc. Pięknie, gdy potrząśnie nami takie Magiczne Drzewo . Szkoda, że nie każdemu to dane . Szkoda, że nie każdy potrafi spojrzeć z 3 pozycji.
OdpowiedzUsuńOpowieść urocza i tchnie optymizmem!
dobrze się czasem zderzyć z Drzewem ;)
OdpowiedzUsuń