sobota, 2 lipca 2016

OPOWIEŚĆ GÓRY


 

   Kiedy mijam ludzi, wiem, że każdy z nich niesie swoją opowieść. Czasem udaje mi się zajrzeć w ich serca...Tym razem historię o Nich opowiedziała mi Góra. Ona też ma swoją opowieść, ona też ma opowieść...

   OPOWIEŚĆ GÓRY

Mogłabym pomyśleć, że znam tę opowieść, że gdzieś już spotkałam tę Dziewczynę i tego Chłopca, że znam ich twarze
i losy, ale niby skąd, skąd mogłabym ich znać? Pewnie tylko mi się zdaje, bo tak często słuchałam tej pieśni, którą wiatr przynosił do mojej chaty z samego szczytu a w końcu i sama Góra mi ją opowiedziała. Chyba potrzebowała słuchacza, który da jej przebaczenie, bo sama czuła się odpowiedzialna za los tych dwoje. Bo to właśnie ona połączyła ich dusze
i ciała. Jest taka przepowiednia, która mówi, że góra może połączyć dwoje ludzi w samym środku słońca, w samym środku ich tęsknoty. Kiedy się pojawili, słońce stało w zenicie a oni spragnieni byli miłości, jak wody ze źródła. Zapomniała tylko Góra o jednym przykazaniu przepowiedni: nie zajrzała w ich serca. Dziś ją usprawiedliwiam: tak bardzo przejęła się ich losem...
Oboje byli poranieni i obiecali sobie, że zaczną nowe życie,
że stworzą nową opowieść. Dziewczyna bała się, że nie zdoła zaufać nowej miłości, że kiedyś zerwie się do biegu i ucieknie a przecież nie chciała skrzywdzić ukochanego. Wtedy on tulił ją do siebie i obiecywał, że zawsze za nią pobiegnie, że ją dogoni. Robiła więc okłady z ziół i przykładała do jego ran. Pieściła i całowała bolesne miejsca. Stawał się coraz silniejszy. Ona wciąż borykała się ze swoim bólem. pojąc się obietnicami, które składał. O dalekich podróżach, o domu,
o szczęściu. On patrzył na nią z zachwytem: była czuła, mądra
i inna od tych, które znał. Wiedział, że przeżył tyle upokorzeń i smutku, iż należy mu się wreszcie ta miłość. Należy mu się ta Dziewczyna. Ona dała mu całą siebie, on dawał jej to,
co mógł kupić: zasługiwał na to, by zachwyciła się tym,
co mógł jej najlepszego dać. Nigdy jednak nie odważył się dotknąć tego, co wciąż ją bolało. Bał się smutku, który nosiła w swoim sercu. I opowiadał o tym, co jeszcze dobrego może im się przydarzyć. Tymczasem wciąż zabierał dziewczynę na szczyt Góry, która była ich sprzymierzeńcem. Nigdy dalej. Jakby bał się, że czar pryśnie. Tam przecież było im tak dobrze. Sam zaś wyruszał w podróże piękne i dalekie. Lubił, kiedy dziewczyna tęskniła za nim, kiedy czekała ze swoją miłością. Kiedyś przywiózł jej kamień: piękny i lśniący. Wypełniony ogniem
i wiekami historii ziemi, z której pochodził. Stał się cudowną obietnicą. Wtedy też dziewczyna zatraciła się w miłości. Zapomniała o sobie, o tym, że kiedyś śpiewała, że snuła śpiewem historie. Zresztą on i tak nie słuchał jej śpiewu. Wolał przeglądać się w jej oczach i słuchać siebie w jej głosie. Mijały lata. Góra lubiła tę miłość, ale słońce zachodziło
na zimę i jej odbicie kładło się długim cieniem na ziemię.
Wtedy dziewczyna czuła coraz większy ból a chłopiec, nie mogąc na to patrzeć, schodził na długo w doliny. Ostatkiem sił powiedziała mu, że znów chce być szalona, że brakuje jej śpiewu i wiatru. Ale on w dolinie spotkał już Inną, która była taka sama, jak on. I zabrakło mu sił, żeby pobiec
za Dziewczyną. Odszedł więc bez słowa. Dziewczyna wołała zagubiona. Góra słyszała jej płacz i czuła jej ból. On był już zbyt daleko. Tam, w dolinie kończyła się magiczna moc przyrody. Dziewczyna przestała dla niego istnieć.
Zaczęła znikać. Z dnia na dzień było jej coraz mniej: zapomniała o sobie, o swoim śpiewie. Wtedy Góra zapłakała.
I przypomniała sobie, że nigdy nie zajrzała w ich serca...Zaczęła wołać Dziewczynę. Wabić wiatrem i śpiewem ptaków. Wreszcie Dziewczyna ją usłyszała. W samym środku słońca, resztką sił wspięła się na sam szczyt, trzymając w ręku kamień, który był jej największym skarbem. Góra utuliła Dziewczynę i zmusiła ją, by zostawiła na szczycie kamień. Potem pomogła jej zbudować dom u swoich stóp. Poznała serce Dziewczyny, pokochała jej śpiew i nakazała echu,
by rozniosło go w świat. Odtąd ludzie przychodzili pod chatę, by słuchać magicznych pieśni, które goiły rany. Pewnego dnia do jej drzwi zastukał mądry i prawy człowiek przywołany pieśnią dobiegającą gór. Narąbał drew na opał, dotknął ran Dziewczyny i dołączył do pieśni. Potem żyli długo i szczęśliwie. A Chłopiec? Nie wiem, co się z nim stało. Wszak serce miał z kamienia...

2 komentarze:

  1. Zaczytałam się,zobaczyłam serce i zachwycona tą opowięścią jestem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby najpiękniejsza?❤

    OdpowiedzUsuń