poniedziałek, 18 lipca 2016

PRAGNIENIE




                         Przez ostatnie dni wędrowałam z Yaa Gyasi.
To była nie tylko wędrówka z XIII- to wiecznej Ghany po wolność. To była podróż do samego środka ludzkich serc - tych tętniących miłością i tych pełnych nienawiści, tych odważnych i tych pełnych lęku. Taki człowiek...
"Droga do domu" to powieść, w której dotykasz ran zadanych przez ludzi i ocierasz się o  duchy zesłane przez bogów. Dlatego zrodziło się :

                                              PRAGNIENIE
Na skraju Starego Targowiska, w gorące lato południa Europy poznałam Starą Kobietę. Najpierw zobaczyłam jej spalone słońcem ramiona, które opowiadały przechodniom jakąś historię. Kobieta cała kołysała się w rytmie tych ramion, nadając przez to większe znaczenie słowom, które wpadały w kształtny cień wokół niej, żeby ochłodzić się, zanim zostaną znów przez nią przywołane. Dzięki temu niezwykłemu tańcowi udało mi się pojąć jej opowiadanie. I choć wydawało mi się zupełnie niedorzeczne, uległam jego urokowi…
„Ona od zawsze czuła, że jest wyjątkowa, że Jej istnienie zostało zauważone. Przez świat. Choć ograniczał się on do miękkich ramion otaczających ją kobiet, głośnego śmiechu mężczyzn pachnących tytoniem i rozpoznawalnego brzmienia kroków uderzających o bruk białej uliczki. To, co tworzyło jej rzeczywistość było po to, żeby potwierdzić wyjątkowość Jej bycia tu. Każdy poranek przynosił zapowiedź tego, kim była i kim będzie. Każdy wieczór był zapowiedzią czekającego dnia. Kosztowała kolorów życia w zgiełku, w ruchu, w poszukiwaniu tego, co mogłoby stać się spełnieniem.
Kiedy dorosła, ubrała wygodne buty, zabrała ciepłą kurtkę i wyruszyła w drogę.
( Możliwe, że ten wstęp o początku drogi pasowałby raczej do bohatera o twardym imieniu, ale pozwólmy Jej na to: nie mogła przecież potwierdzić swej niezwykłości stojąc w miejscu). Pamiętała o zapakowaniu wszystkich drobiazgów, z którymi była związana i o zabraniu rzeczy potrzebnych w podróży, (mam znajomą: Ulę. Ula mawia o takich osobach, że mają solidnie zapakowaną walizkę). A były tam: wołanie do domu po zachodzie słońca, szorstki zarost ojcowego policzka, słony smak potu po turlaniu się z górki, widok zastygłej twarzy dziadka, zdany egzamin i ciasto ze śliwkami.
Oddychała zdarzeniami, które działy się po drodze. Była dobra i zła, płakała, śmiała się , bawiła, nudziła, pracowała
i czekała… na tę najwłaściwszą chwilę, w której dokona się coś, co spowoduje, że zobaczy Ją i doceni świat, który z dnia na dzień stawał się coraz większy i coraz bardziej ludny, że zachwyci się, nazwie Ją po imieniu. Będąc w nieustającym ruchu trwała jednocześnie zawieszona pomiędzy oczekiwaniem a spełnieniem.
Pewnego dnia, będąc w drodze poczuła ogromne pragnienie. To palące uczucie zaprowadziło Ją nad rzekę. Kiedy pochyliła się nad wodą zauważyła, że nie jest sama: tuż obok niej pochylała się Inna kobieta. Inna była tego samego wzrostu, co Ona. Miała tak samo spięte włosy. Tak samo przekrzywiała głowę, kiedy słuchała rzeki. Twarz miała tę samą. Tylko na dłoniach Innej leżały kamienie: mokre jeszcze, dopiero co wyłowione z wody. Ona przyglądała się im z ciekawością: Lśniącym i pięknym. Kusiły światłem, w którym Inna przeglądała się jak w lustrze. Ona zapytała łapczywie o te niezwykłe klejnoty, wyciągnięte tak łatwo z dna rzeki.
Inna nie dała się prosić. Zresztą sprawiała wrażenie, jakby oczekiwała na to pytanie: jakby przynależało ono do Niej.
I była w tym pewna oczywistość: ostatecznie obie w tym właśnie momencie znalazły się nad rzeką. Inna wyjaśniła,
że wyłowiła dla Niej trzy pragnienia zaklęte w magicznych kamieniach: pragnienie miłości, miejsca w świecie i szczęścia. Jeśli Ona zechce, może zabrać kamienie. Rzucając je kolejno przed siebie podąży za pragnieniem wpisanym w magię wyciągniętą z dna rzeki. Kamienie kusiły swym pięknem
a Inna…była przecież taka sama. Ona pochyliła się jeszcze nad rzeką by zaspokoić pragnienie, potem zabrała z dłoni Innej niezwykły dar. Tuż za zakrętem rzuciła przed siebie Kamień Miłości i poszła w stronę, którą jej wyznaczył. Wkrótce poznała Jego i doświadczyła miłości a potem ją straciła, choć była pewna, że Jej nigdy się to nie przydarzy.
Rzuciła więc przed siebie drugi kamień i poszła w stronę, którą Jej wyznaczył. Im dalej szła, tym więcej pojawiało się wokół niej ludzi podobnych do Niej, którzy pragnęli tego samego, co Ona. Jednych pokochała, inni bezprawnie zajmowali miejsca, które przynależały do Niej. Kiedy żyła w jednej części świata, wówczas druga nie znała Jej imienia. Nigdzie więc nie zagrzała miejsca.
W końcu udręczona tą podróżą, stanęła w połowie drogi, rzuciła przed siebie Kamień Szczęścia i poszła w stronę, którą jej wyznaczył. Ta podróż była szczególnie męcząca. Niewiele spała, bojąc się, że utraci ten najważniejszy zapach, najpiękniejszy widok, największe przeżycie, które na zawsze uczyni Ją szczęśliwą. Zapadła na niepamięć wspomnień, bojąc się, że nie wystarczy Jej miejsca na gromadzenie kolejnych chwil, które mogłaby nazwać szczęśliwymi.
Nie zauważyła nawet, jak szybko urosły Jej dzieci.
Ponieważ jednak ziemia jest okrągła i jeśli wyruszysz z jednego miejsca i będziesz szedł wystarczająco długo,
to w końcu dotrzesz do tego samego miejsca, z którego wyszedłeś. Ona szła już wystarczająco długo. Najpierw usłyszała szum wody, a potem zza zakrętu wyłoniła się mgiełka kropel zwiastująca rzekę. Poczuła łzy w gardle:
to tu otrzymała swoją możliwość a wracała pokonana nie odnalazłszy rzuconych kamieni. Jednak pragnienie nie pozwoliło Jej minąć tego miejsca. Zechciała znów poczuć orzeźwienie.
I kiedy pochyliła się, zauważyła Inną leżącą martwą na brzegu rzeki. Na skroni Innej zakrzepła strużka krwi a obok leżały trzy kamienie. Ona nie podniosła żadnego z nich. Była wolna…”
Na skraju Starego Targowiska, w gorące lato południa Europy Stara Kobieta opowiada swoją historię. W jej spalone słońcem ramiona tulą się dzieci. Wygląda jakby była trochę wariatką, a trochę jakby świętą. I wtedy miejsce obok niej, w którym przystanęłam, zdaje się być najważniejszym miejscem na ziemi, a czas, w którym snuje swą opowieść wyznacza wzruszenie chwili, która po prostu jest.





                                               

4 komentarze:

  1. :)... piękne... nie czytałam książki, ale Twoja opowieść bardzo mi się podoba... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję. Książka niezwykła, wciąż z nią gadam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zanikowa gosia
    Tak głębokie i dające swobodę interpretacji, że budzi i smutek i radość.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gosiu, jak dobrze, że zauważyłaś i radość. W niej jest moc.

    OdpowiedzUsuń